🏫 Od bułkowatego przedszkolaka do chudego Spartanina
W przedszkolu i podstawówce byłem zawsze największy – wysoki, masywny, trochę bułkowaty.
W gimnazjum odkryłem rower i siatkówkę. Nagle zrobiłem się szczupły, beztroski, lekki.
Potem studia. Alkohol, papierosy, szybkie jedzenie.
Miałem 17 lat, brak wiedzy o jedzeniu i coraz mniej ruchu.
Kilogramy weszły szybko.
🏃 Pierwsze zrywy
W święta wielkanocne poczułem nagle ochotę na bieganie.
Mój szwagier – zawsze imponował wynikami – zabrał mnie na trasę. 2 km i... koniec. Sapnięcia, stękania, tętno jak werbel. Pękło.
Ale powiedziałem głośno: „tak być nie będzie".
Zacząłem czytać, liczyć kalorie, uczyć się. Nawet wyczytałem, że każdy kilogram mniej to 2 sekundy szybciej na kilometr.
Więc zszedłem do 72 kg.
Zima, brak słońca, słaba głowa i wróciły stare nałogi.
Waga szybko znów poszła w górę.
🥃 Alkohol, wino i czołg ego
Około 28 roku życia wiedziałem już jak jeść – nie jadłem chipsów czy ciastka o 22.
Ale wpadłem w inną pułapkę: weekendowe alkohole, whiskey do książki wieczorem. Kac rano i zmarnowany dzień.
Często widzę ludzi z nadwagą (kiedyś byłem jednym z nich), którzy biegną na zbyt wysokiej intensywności – z otwartymi ustami, na skraju oddechu, pot leje się strumieniami.
Widzę w tym siebie sprzed kilku lat.
Nikt mi nie powiedział, że robię to źle. A może mówili – ale nie słyszałem.
To właśnie ego było moim największym wrogiem. Myślałem, że wszystko wiem, że jestem twardy, że "dam radę na siłę".
Tymczasem organizm pracował przeciwko mnie, a ja byłem zbyt uparty, żeby to zauważyć.
💨 Rewolucja oddechu
Kiedyś jadąc A4 poczułem, że nie chce mi się oddychać.
Wypuściłem powietrze i trwałem tak chwilę, zastanawiając się, czy to depresja.
W domu zacząłem szukać – i trafiłem na Wima Hofa. Kupiłem jego książkę i do darmowej wysyłki dorzuciłem Tlenową przewagę. To była rewolucja.
Zacząłem uczyć się oddychać przez nos, nawet zaklejałem usta na noc.
Zrozumiałem, że oddech to klucz.
Problem? Nie mogłem biegać z zamkniętymi ustami – jakaś wydzielina blokowała drogi.
Więc biegałem wolniej, potem szybki marsz. A żeby było trudniej – założyłem plecak i wrzuciłem do niego żelazo z siłowni.
„Idę wyprowadzić ciężarki" – mówiłem do sąsiadów z psami.
I tak na plecach przyjąłem ciężar, a do serca rucking.
🏆 Dlaczego Rucking wygrywa z bieganiem
👉 Pułapka wysokiej intensywności
Bieganie w bardzo wysokich strefach tętna (u mnie często powyżej 180 bpm), przy małej ilości snu i chronicznym stresie, potrafi rozwalić regenerację: rośnie apetyt na szybkie węglowodany, spada jakość snu i motywacja. W takim środowisku redukcja bywa trudniejsza - ciało chętniej „trzyma" rezerwy energetyczne. Rucking utrzymuję w niższych strefach tętna (Z2), dzięki czemu mogę robić więcej pracy tygodniowo bez przeciążania układu nerwowego.
Efekt? Dlatego wielu biegaczy amatorów, mimo regularnych treningów, wygląda na wiecznie zmęczonych, ma problemy z redukcją tkanki tłuszczowej i czuje się sfrustrowanych. „Ciskają" jak szaleni, a ciało pracuje przeciwko nim.
👉 Rucking jest inny
To marsz z ciężarem. Możesz oddychać przez nos, serce bije stabilnie, hormony są w równowadze. Zamiast katować się kortyzolem – budujesz bazę, wzmacniasz ciało i spalasz tłuszcz.
👉 Porównanie
Sprinterzy wyglądają jak maszyny, ultrasi często jak cienie. Rucker? Ma wytrzymałość bez wyniszczania hormonów.
⚠️ Uwaga: To moje doświadczenia, nie uniwersalna recepta. Przed dużymi zmianami w treningu skonsultuj się z lekarzem, szczególnie jeśli masz problemy z sercem, kręgosłupem lub układem oddechowym. Zaklejanie ust do snu nie jest dla każdego - przy bezdech sennym, przewlekłej niedrożności nosa lub lękach skonsultuj to z lekarzem.
💡 Co działa u mnie
👉 Sen – Garmin pomaga mi monitorować, stawiam na jakość i powtarzalność.
👉 Czysta miska i białko – im więcej czystego jedzenia, tym organizm sam odrzuca syf.
👉 Rucking jako cel – nie odchudzam się dla samego chudnięcia. Chudnę przy okazji czegoś większego – marszu, siły, charakteru.
👉 Brak poczucia winy – jak mam wpadkę (np. wesele), cieszę się tym. Bo wiem, że następnego dnia mogę wrócić do lasu i zrobić robotę.
🎯 Człowiek JoJo
Waga góra-dół. Byłem już szczupły, byłem ciężki. Wielokrotne procesy tycia i chudnięcia dały mi ogromną wiedzę o swoim ciele i umyśle. To nie był czas walki na próżno – każdy taki cykl był wartościowy i cieszę się, że tego doświadczyłem.
Kiedy byłem przy 73 kg, poznałem granice swojej motywacji i nauki o restrykcji. Nauczyłem się, jak ciało reaguje na deficyt kaloryczny, jak zmienia się metabolizm, jak hormony wpływają na nastrój i energię. Odkryłem swoje słabości: brak cierpliwości, perfekcjonizm, skłonność do ekstremalnych rozwiązań.
Gdy waga wróciła w górę, poznałem mechanizmy ucieczki: stres-jedzenie, usprawiedliwianie, sabotowanie postanowień. Ale też nauczyłem się akceptacji i rozpoczynania od nowa bez poczucia winy.
Każdy cykl „JoJo" pokazał mi coś nowego o sobie: jak działają moje reakcje obronne, jakie są moje prawdziwe priorytety, ile wytrwałości rzeczywiście mam. To była nauka o psychologii, biologii, charakterze – nie porażka, lecz eksperymentowanie na sobie.
Dlatego jestem człowiekiem JoJo i nie wstydzę się tego. Ta wiedza, którą zdobyłem o sobie przez lata „góra-dół", jest bezcenna. Bez tych doświadczeń nigdy nie zrozumiałbym, dlaczego rucking jest dla mnie tym właściwym rozwiązaniem.
✍️ Dlatego rucking
Mogę być silny i silniejszy. A jednocześnie chudnę – bo choć rucking sam w sobie nie spala więcej kalorii niż bieganie, to w moim przypadku mogę trenować częściej i dłużej, co przekłada się na większą ilość spalanych kalorii. Bez presji, bez kontuzji, bez walki z własnym ciałem.
👉 To nie jest poradnik. To moja historia. A jeśli masz swoją – opowiedz ją. Bo w ruckingu każdy krok, każdy oddech, każdy kilogram mniej na plecach albo na wadze – to część większej przemiany.
📖 Historia w toku
Ten wpis nie jest skończony. W moim życiu było wiele więcej historii, które kiedyś ten wpis uzupełnią. Dziś ważę 91 kg i nie wyglądam i nie czuję się tak, jakbym chciał. I bardzo dobrze, bo mam jeszcze cele przed sobą, wyzwania i drogę do przebycia. Z plecakiem na plecach.
Ciąg dalszy nastąpi...
A Twoja historia? Czy też jesteś człowiekiem JoJo? Jakie lekcje dały Ci wzloty i upadki? Podziel się w komentarzach - razem pokazujemy, że każdy restart to mądrość, nie porażka.
Podziel się swoją historią
Masz swoją historię z odchudzaniem i ruckingiem? Opowiedz ją społeczności!